-
Maroko Tour -Dzień 17
Sam dzień jazdy upłynął Nam stosunkowo szybko. Pierwsza połowa trasy wiodła pagórkowatym terenem, druga dość mocno po płaskim. W połowie trasy do Fezu złapało Nas krótkie urwanie chmury, które przeczekaliśmy na przydrożnej stacji benzynowej. Po przejechaniu 60 km i zajechaniu do Fezu dość szybko znaleźliśmy Medinę, w której miał znajdować się Nasz hotel i tu zaczęła się cała Nasza przygoda z Fezem. Przeciskanie się między ludźmi z rowerami było dość uciążliwe tym bardziej, że mapa nie chciała współpracować. Po zajściu w uliczkę na końcu której jak Nam powiedziano były schody przyhaczył Nas lokalny „przewodnik”. Jak się później okazało niejedyny w Medinie. Po zajściu do jednego pensjonatu, odbiciu się od drzwi…
-
Maroko Tour – Dni 15-16
Wczoraj post nie pojawił się z powodu bardzo szybkiej ucieczki pod 3 warstwy kocy. Dnia 15 przedzieraliśmy się przez Atlas Wysoki na przełęczy położonej na 2200 m n.p.m. Ten dzień był dla Nas wyjątkowo ciężki. Do podjazdu mieliśmy ponad 500 metrów w pionie a sama trasa usłana była niespodziankami. Pierwszą z nich okazały się bardzo agresywne psy. Jak dotychczas dzikie watahy psów nie interesowały się Nami zbytnio. Tym razem jednak zostaliśmy zaatakowani przez dwa stada i kilka pojedynczych psów. W odróżnieniu od pustynnych burków te żyły przy domostwach i być może broniły „swojego terytorium”. Dzięki jednej z takich band okazało się że nasze rowery rozpędzają się do 50km/h prawie tak…
-
Maroko Tour- Dzień 14
Kolejny dzień jazdy rozpoczął się całkiem przyjemnie. Z samego rana wstaliśmy szybko, zmyleni nieco przestawionymi zegarkami. Król Maroko postanowił że w Maroko zegarki nie będą przestawiane, w związku z czym w Maroko do wczoraj obowiązywał czas miejscowy (bez przedstawienia zegarków) i czas turystyczny, tj. dla turystów którym zegarki przestawiają się automatycznie. Ten drugi stosowany jest w miejscowościach typowo turystycznych jak Merzouga celem uniknięcia zamieszania, jednak mam wrażenie że wprowadza jeszcze większy zamęt. Automatyczne przestawienie Naszych zegarków spowodowało jeszcze większy zamęt ale udało Nam się z rana odnaleźć w czasoprzestrzeni (właściciel piekarni mówił że otwiera o 7 stąd wiedzieliśmy że wybiła godzina 7 lokalnego i od wczoraj również turystycznego czasu). Temperatura…
-
Informacja dla nowych subskrybentów
W okresie Naszego wyjzadu zyskaliśmy kilku nowych subskrybentów. Serdecznie dziękujemy za zasubskrybowanie Naszego bloga! Pamietamy o Was i będziemy się z Wami kontaktowali niezwłocznie po powrocie z Wyprawy Marokańskiej w celu omowienia szczegółów związanych z zaplanowaniem trasy rowerowej lub trekkingowej. Tymczasem życzymy milej lektury!
-
Maroko Tour – Dni 12-13
Początek dnia 12 upłynął Nam na przejeździe Doliną rzeki Ziz, gdzie mogliśmy podziwiać widok na otaczający Nas kanion. Nasza trasa prowadziła częściowo samym kanionem a częściowo wokół Niego. Na początku drogi udało Nam się pokonać dość spory podjazd dzięki czemu mogliśmy podziwiać rzekę i otaczające ją palmy z punktu widokowego. Tak jak mieliśmy nadzieję krajobraz zmienił się diametralnie w stosunku do płaskich rejonów Maroko dzięki czemu trasa nie wydaje się już taka monotonna. Nocleg 12 dnia wypadł Nam w planowanym, choć dość drogim z uwagi na monopol w okolicy, miejscu Kasbah Jurassique. Wysoką cenę rekompensował nieco widok na piękne patio, w którym pod owocującymi cytrusami spędziły noc nasze rowery. Z…
-
Maroko Tour- Dzień 11
Po 2 dniach pobytu na Saharze ruszyliśmy w dalszą podróż. Mało brakowało a Szafa przehandlowałby własny rower za berberyjski motocykl, jednak negocjacje nie poszły pomyślnie 😉 Pierwsza część trasy miała bardzo wietrzny charakter, przy czym wiatr wiał z każdego możliwego kierunku. Najrzadziej oczywiście w plecy, co sprawiało że jazda niestety nie była lżejsza. Mocny wiatr towarzyszył Nam przez całe pierwsze 50 km. Powodowało to dosyć duże przesuszenie organizmu czemu staraliśmy się zapobiec wypijając tradycyjną berber whisky w mieście Arfud. Droga dojazdowa do miasta obfitowała w liczne sklepy ze skamielinami, które są na tym terenie wydobywane. Od tej pory krajobraz zmienił się na górzysty gdyż zaczęliśmy znowu wjeżdżać na teren Atlasu…
-
Maroko Tour- Dni 8- 10
Przez ostatnie dni było u Nas cicho a to z powodu braku dostępu do Internetu ale również częściowo braku ciekawych do przekazania informacji. W dniu 8 przejechaliśmy najwięcej jak dotychczas kilometrów bo 112 i to chyba najciekawsza informacja tego dnia. W odróżnieniu od jazdy w terenie górskim, która obfituje w różnorodne krajobrazy jazda po terenie płaskim w kierunku Sahary okazała się być krajobrazowo potwornie nudna. Kiedy dwa lata temu jadąc przez Węgry myśleliśmy, że nie spotka Nas nic bardziej nudnego od widoku naprzemiennie kukurydzy i słonecznika myliliśmy się. Przez 112 km dnia 8 jazdy (oraz 85 km dnia 9) widzieliśmy głównie kamienie i pojedyncze krzaki. Co jakiś czas zza krzaków…
-
Maroko Tour- Dzień 7
Dzień 7 Naszej wyprawy można nazwać mianem tych dni, które po prostu muszą się odbyć. Po względnie dobrej a nawet bardzo dobrej pogodzie dosięgnęło Nas załamanie. Kiedy o 7:00 zadzwonił budzik, którego dźwięk mieszał się z dźwiękiem ulewy wiadomo było że tak szybko nie wyjedziemy na trasę. Po kolejnym przekładaniu śniadania na godzinę 9:00, 10:00 w końcu udało Nam się posilić i wsiąść na rowery. Ofiarą dzisiejszej kiepskiej aury okazał się być Wąwóz Todra. Przez deszcz nie udało Nam się go odwiedzić. Mimo niesprzyjającej aury, siąpiącego co chwilę większego lub mniejszego deszczu przejechaliśmy nasze 50 km w 2,5 godziny zaliczając w tym czasie również postój na bardzo dobrą kawę, chyba…
-
Maroko Tour- Dzień 6
Tym razem wybraliśmy się na trasę bez bagażu. Naszym celem był Wąwóz Dades. Pogoda niestety nas nie rozpieszczała i dość mocno przemarzliśmy. Z uwagi na dość niską temperaturę po 20 kilometrach trasy zatrzymaliśmy się na herbatę. Tym razem była to wariacja na temat berber whisky- zamiast mięty zawierała świeżo urwany przy Nas z krzaka rozmaryn. Podczas tego postoju minął Nas pierwszy od początku wyprawy sakwiarz. W trakcie podjazdu serpentynami spotkaliśmy przesympatycznego pana Szweda, którego syn pracuje w Warszawie (Szafa podejrzewa u niego Hebrajskie korzenie, gdyż próbował Nam sprzedać Nasze własne zdjęcia). W restauracji na szczycie spotkaliśmy motocyklistów z Rosji, którzy nie chcieli wierzyć że nie jedzie z Nami żaden wóz…
-
Maroko Tour- Dzień 5
Dzień 5 jazdy był dniem pechowym pod względem technicznym. Na dzień dobry podczas pakowania pękła Nam jedna przednia sakwa i trzeba było prowizorycznie ją naprawić. Na pierwszy postój po około 20 kilometrach stanęliśmy na stacji benzynowej gdzie uraczyliśmy się marokańską miętową herbatą. Podczas tego postoju czekały Nas kolejne straty- najpierw złamał się selfie stick a następnie popsuł się suwak do regulacji mojego (Ani) kasku. Na szybki obiad zatrzymaliśmy się po około 50 kilometrach jazdy w miejscowości Kalaat M’Gouna. Obiad zjedliśmy w pierwszej w Maroko restauracji w której potrawy serwowane były przez typowych kelnerów. Niecałe 3 km za restauracją Kierownik ekipy zasygnalizował problemy z przednim kołem. Przejeżdżaliśmy akurat obok stacji benzynowej,…