Maroko Tour – Dni 12-13
Początek dnia 12 upłynął Nam na przejeździe Doliną rzeki Ziz, gdzie mogliśmy podziwiać widok na otaczający Nas kanion.
Nasza trasa prowadziła częściowo samym kanionem a częściowo wokół Niego. Na początku drogi udało Nam się pokonać dość spory podjazd dzięki czemu mogliśmy podziwiać rzekę i otaczające ją palmy z punktu widokowego.
Tak jak mieliśmy nadzieję krajobraz zmienił się diametralnie w stosunku do płaskich rejonów Maroko dzięki czemu trasa nie wydaje się już taka monotonna.
Nocleg 12 dnia wypadł Nam w planowanym, choć dość drogim z uwagi na monopol w okolicy, miejscu Kasbah Jurassique.
Wysoką cenę rekompensował nieco widok na piękne patio, w którym pod owocującymi cytrusami spędziły noc nasze rowery. Z uwagi na zmonopolizowanie okolicy pod kątem noclegowym w hotelu już wieczorem było wielu turystów, a rano przy śniadaniu okazało się, że goście przybywali jeszcze przez całą noc. O godzinie 4 nad ranem do hotelu zajechała również grupa Polaków udająca się na Saharę aby przejechać trasę odbywającego się tam w najbliższych dniach rajdu
W nocy niestety, tak jak się z resztą spodziewaliśmy, nastąpiło załamanie pogody. Było ono o tyle niewygodne, że o godzinie 2 ścigaliśmy się z burzą, żeby zdążyć ściągnąć pranie.
Z uwagi na załamanie pogody nasza planowana na dzisiaj stukilometrowa trasa musiała zostać skrócona. Przejechaliśmy jedynie 29 km do miejscowości Er Rich. Naszym celem miał być Midelt, jednak na mapie na odcinku 77km nie ma żadnego hostelu, w którym moglibyśmy się zatrzymać w razie większych opadów. Jak się okazało postój w Er Rich był strzałem w dziesiątkę bo chwilę po rozmontowaniu przez Nas sakw rozpętała się ulewa a deszcz pada do tej pory.
W Er Rich trafiliśmy na chyba najgorszy jak do tej pory jakościowo nocleg, chociaż nie tragiczny. W hotelu mimo że jest restauracja nie jest ona czynna, działa jedynie jako kawiarnia. Oznacza to, że w deszczu należy szukać miejsca, w którym można by zjeść obiadokolację. Wydawałoby się to mało uciążliwe gdybyśmy nie znajdowali się na kontynencie afrykańskim.
Niestety w Maroko nie panują standardy europejskie, a wybierając restaurację w większym mieście (o dziwo na wioskach restauracje są raczej czyste i przyjaźnie wyglądające) kierujemy się kryterium czy boimy się tam wejść czy nie (restauracje w miastach dość często wyglądają jak wyjątkowo podłe speluny co zdecydowanie nie zachęca do wejścia do środka). Po wybraniu lokalu często okazuje się jednak że musimy szukać dalej, bo jedzenia nie ma. W naszym hotelu spotkaliśmy sakwiarzy z Niemiec, którzy spotykają się z tą samą sytuacją od pewnego czasu co niestety nie wróży za dobrze. Plusem jest funkcjonująca zaraz obok hotelu piekarnio- cukiernia.
Mankamentem w hotelu poza brakiem posiłków okazał się wygląd łazienki (wchodząc do łazienki należy przejść przez brodzik, w którym siadając na toalecie trzyma się nogi -cud aranżacji wnętrz) oraz brak słuchawki prysznicowej. Jak się okazało w jednym z otwartych pokoi słuchawka była w związku z czym my słuchawkę już mamy.
Jutro czeka nas 77km jazdy do miejscowości Midelt. Mamy nadzieję, że trasa przebiegnie bez niespodzianek atmosferycznych, chociaż prognoza pogody wskazuje na brak opadów dopiero od godziny 9:00. Mamy nadzieję, że będziemy mogli jechać dalej.
Trasa Ksar el Gara – Ksar Jurassique
Trasa Ksar Jurassique – Er – Rich