Rowerowe rozmaitości (z Dolnego Śląska … i nie tylko).
Jak tu zmieścić w jednym wpisie to co najciekawszego przydarzyło nam się rowerowo od wiosny, aż do końca wakacji. Niby nie organizowaliśmy żadnych spektakularnych wyjazdów (ten dopiero przed nami – PAMIR, PAMIR, PAMIR), ale też nie można powiedzieć, że nic się nie działo.
Głównie kręciliśmy się po Dolnym Śląsku, trochę po pograniczu polsko – czeskim, trochę polsko – niemieckim. Byliśmy też na Ziemi Lubuskiej oraz w Wielkopolsce.
Krótkie newsy z tych kilku wyjazdów, tego co było tam ciekawego postaramy się zebrać w tym miejscu.
Dolina Baryczy.
Wyjątkowo w tym roku byliśmy tutaj dość często, a nie jet to chyba jeszcze koniec tegorocznych wycieczek w ten rejon.
Wielokrotnie pisaliśmy już wcześniej na temat wycieczek w okolice Stawów Milickich i niezmiennie, nadal uważamy, że jest to miejsce na tyle urokliwe, że warto do niego wracać o różnych porach roku, zarówno na rodzinne wycieczki jak i bardziej ambitne przejazdy.
Bogactwo przyrody, szczególnie ptactwa powoduje, że zatrzymujemy się co chwila robiąc zdjęcia, dlatego też jakiekolwiek tempo jazdy jest niemożliwe do zachowania, a z planowanej, np. czterogodzinnej wycieczki robi się cały dzień.
Jednak jak nie spocząć na brzegu stawu zapatrzywszy się w startujące stado łabędzi lub stojące na warcie czaple, jak nie napić się kawy z rowerowej kawiarni czy też nie skosztować karpia po milicku smażonego w jednej z licznych smażalni. Po Prostu TRZEBA.
Będąc w Dolinie Baryczy warto także podjechać nieco dalej do wsi Baranowice, w której zlokalizowane jest, zachowane w doskonałym stanie dawne przejście graniczne na przedwojennej granicy między Polską, a Niemcami.
Brzeg.
Tak bliski od Wrocławia, a tak niedoceniany Brzeg to jedno z ulubionych naszych miejsc startu do treningów rowerowych lub niedzielnych wycieczek rodzinnych.
Wystarczy wsiąść w pociąg we Wrocławiu i po pół godzinie jest się na miejscu.
Przejazd wzdłuż koryta Odry, czy też kanałów w okolicy jazu w Lipkach, szusowanie wałami szlakiem Blue Velo między Oławą, a Kotowicami daje wiele satysfakcji jednak na pewno warto zatrzymać się także na brzeskim rynku czy też zamku piastowskim, którego dziedziniec do złudzenia przypomina ten jakże szacowny, zlokalizowany na wzgórzu wawelskim. Duże wrażenie robi także muzeum zamkowe z mauzoleum piastów śląskich włącznie. Nic tylko jechać.
Masyw Śnieżnika, Góry Bialskie i Góry Złote.
Tradycyjny przystanek w Monte Neve i trzy dni pedałowania po górach. Zachęcając do wizyty w tym uroczym zakątku Kotliny Kłodzkiej szczególnie chcielibyśmy polecić przejazd ścieżką singletrack z przeł. Puchaczówka do Międzygórza, a wcześniej cudownie widokowy podjazd z Kletna przez Janową Górę do cytowanej wcześniej przełęczy. Można się oczywiście zmęczyć, ale radość z jazdy rekompensuje te trudy. Oczywiście bezapelacyjnie żelaznym punktem programu jest wizyta na Paprsku i degustacja knedli z jagodami. Dopełnieniem wyjazdu niech będzie wizyta w Starym Mestie i podjazd na Przeł. Płoszczyna.
O tych kilku miejscach pisaliśmy już wielokrotnie na naszym blogu więc nie będziemy się tutaj zbyt mocno rozpisywać.
Kotlina Jeleniogórska, Łużyce i Góry Izerskie.
Trzydniowy pobyt i jazda po tych terenach miały trochę nostalgiczny charakter. Odwiedziłem kilka miejsc z czasów studenckich, zrealizowałem plan podjazdu z Hejnic na Izerkę oraz przetestowałem kolejny wariant drogi powrotnej z Jeleniej Góry do Wrocławia.
Z wizyt nostalgicznych najmilej wspominam jazdę przez “Perłę Zachodu”, Siedlęcin ze średniowieczną wieżą rycerską, zaporę w Pilchowicach oraz łużyckie miasteczka – Leśną, Lubomierz, Lwówek Śląski czy Wleń. Przy okazji – godna polecenia jest fantastyczna ścieżka rowerowa między Lubomierzem, a Lwówkiem Śląskim, wytyczona po torach dawnej kolejki towarowej.
Izerka i w zasadzie całe Góry Izerskie, zarówno po polskiej jak i czeskiej stronie granicy to raj dla rowerzystów. Czy dojedziecie tam pociągiem, czy o własnych siłach. np. ze Szklarskiej Poręby lub tak jak ja z Hejnic, a nawet z Frydlantu nie ma to znaczenia. “Na górze” czekają świetnie utrzymane ścieżki i trakty rowerowe okolic Izerki i trochę bardziej dzikie w naszej części Gór Izerskich.
Zachęcam do zdobywania Izerki od strony frydlandzkiego zamku. Podjazd jest długi, ciężki, ale nagrodzony fantastycznym obiadem w Izerce.
Osobnym tematem jest jazda rowerem z Jeleniej Góry do Wrocławia. Oprócz opisanej wcześniej trasy przez Jawor godnym polecenia jest wariant prowadzący Doliną Bobru, a dalej przez Bolków i Mietków. Szczególnie odcinek do Bolkowa jest dość ciekawy, malowniczy, prowadzący wzdłuż meandrującego Bobru oraz wzniesieniami Gór kaczawskich.
Zamki w Goli Dzierżoniowskiej i Piotrowicach Świdnickich.
Te dwie budowle odwiedziliśmy w trakcie dwóch zupełnie odrębnych wyjazdów, jednak jakoś mają one coś wspólnego ze sobą, oprócz tego że są bardzo urokliwe.
Oba zamki to fantastyczne budowle renesansowe, oba podniosły się z niebytu dzięki prywatnym inwestorom. W jednym zlokalizowany jest hotel z restauracją, w drugim planowane jest otwarcie muzeum.
Warto się w tych miejscach zatrzymać na dłużej. Napić fantastycznej kawy na tarasie zamkowym w Goli Dzierżoniowskiej, a w Piotrowicach udać na przechadzkę wokół zamku położonego “na wodzie”.
Wizyty w tych zamkach można zorganizować nawet w trakcie jednodniowej wizyty, ale trzeba się trochę nakombinować.
Oder Neisse Radweg.
To nie będzie relacja sensu stricto, chociaż odcinek z Görlitz do Bad Muskau jaki przejechaliśmy w tym roku na pewno na taką relację zasługuje. Wstrzymamy się na razie z większym opisem, gdyż będzie on fragmentem większego posta, całościowo obejmującego jazdę tym szlakiem rowerowym od źródeł Nysy Łużyckiej do ujścia Odry, a nawet do Świnoujścia.
Co jednak warto wiedzieć o odcinku Görlitz – Bad Muskau?
Cała trasa jest przepiękna, wijąca się leniwie wzdłuż koryta Nysy Łużyckiej. Szlak wiedzie świetnej jakości asfaltami, z małymi odcinkami niewygodnej kostki w samym Görlitz, po drogach kompletnie wyłączonych z ruchu samochodowego lub o znikomym jego natężeniu.
Po drodze mijamy urokliwe łużyckie wioski i miasteczka z przysłowiową wisienką na torcie jaką jest Bad Muskau. W rejonie Bad Muskau warto odbić kilka kilometrów do Kromlau nad fantazyjny Czarci Most będący jedną z większych atrakcji tego rejonu.
Oczywiście ten krótki wpis nie opisuje wszystkich wycieczek odbytych w okresie wiosny i lata tego roku. Ma on jedynie zasygnalizować miejsca, które warto odwiedzić, trasy które warto przejechać, a może zaplanować coś samemu.
Następne relacje już z Pamiru. Początkowo króciutkie na FB i Instagramie w miarę dostępu do internetu, a na koniec w formie dziennika podróży już po powrocie do Polski.