Wypoczynek w Tatrach- wariant dla „leniwych”
Dzisiejszy post będzie się nieco różnił od pozostałych i będzie skierowany do osób szukających wypoczynku bez większej aktywności fizycznej, alternatywy podczas pobytu w Tatrach, rozwiązania kiedy pogoda nie dopisuje w 100%, czy po postu leniuchów i pisany z perspektywy nieco młodszego pokolenia.
W naszym przypadku nietrekkingowy wyjazd w Tatry związany był właśnie z poszukiwaniem wypoczynku ale bez sportów ekstremalnych. W związku ze ślubem o którym informowaliśmy przez Instagrama i wydatkami związanymi z wykańczaniem własnego gniazdka, razem z Konradem zdecydowaliśmy się na krótką, tygodniową podróż poślubną w Tatry (Malediwy, Seszele etc. muszą jeszcze na Nas poczekać). Jako, że miała ona miejsce już dwa dni po ślubie a nogi nadal bolały niemiłosiernie po pociągach wokół stolików, zorbie i innych wyczynach na parkiecie, a pogoda w Tatrach (zwieńczona ostatniego dnia opadami śniegu) nie zachęcała do wypadów w góry, zdecydowaliśmy się na wariant z ograniczonym trekkingiem.
UWAGA! Audycja zawiera nieodpłatne „lokowanie produktów” a raczej miejsc wskazanych wprost z nazwy, w których byliśmy i z uwagi na jakość usług wstydem byłoby ich nie polecić!
NOCLEGI
W zależności od wymagań każdy znajdzie w Tatrach nocleg dla siebie. Od pięciogwiazdkowych hoteli z basenem, przez zaciszne pensjonaty (nawet z basenem albo i sauną) po miejsce na podłodze w schronisku. Polecamy wyszukanie i rezerwację noclegu za pośrednictwem np. portalu booking.com. Poszukując ustronnego pensjonatu w duchu „slow life” my wybraliśmy ofertę Willi Giewontka, którą z czystym sercem możemy polecić m.in. z uwagi na pyszne, chrupiące, poranne pieczywo w cenie noclegu, ogólnodostępną kuchnię, piękny, minimalistyczny i w duchu regionalnym wystrój wnętrz oraz możliwość podziwiania Tatr przy porannej kawie z balkonu pensjonatu. Poranna kawa w otoczeniu gór zawsze smakuje lepiej a najlepiej kawa pita na zroszonej trawie o poranku, przed namiotem na grani (nawet jeżeli jest to kawa 3w1). To jest jeden ze smaków, których się nie zapomina.
CO ZWIEDZIĆ?
ZAKOPIAŃSKIE KRUPÓWKI, czyli gdzie smacznie zjeść
Obligatoryjne miejsce do „zwiedzenia” przez większość Polaków w trakcie pobytu w Zakopanem i okolicach. Wybraliśmy się, po raz już kolejny i my, żeby zakupić pocztówkę i oscypka, wypić kawę i zjeść obiad bo tak właśnie zdefiniowałabym „zwiedzanie” Krupówek (poduszkę w owcę albo ciupagę równie dobrze można zakupić nad Jeziorem Solińskim czy też na plaży w Dąbkach). Ku naszemu zaskoczeniu (a byliśmy Krupówkach już kilkukrotnie) w przedostatnim tygodniu czerwca dało się przejść deptakiem jednocześnie ruszając łokciem i widząc gdzie się idzie. Podejrzewamy, że miało to miejsce z uwagi na przedmeczowe przygotowania (pierwszy mecz Polaków na Mundialu) typu zakup czipsów, piwa, melisy, chusteczek na otarcie łez, czy też kiełbasy, bo jak mówi piosenka znanej nam i kilku jeszcze osobom, przeciętnej Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn „Bo w meczu nie chodzi o to by wygrać ale żeby był grill”.
Jako fani smacznej, regionalnej kuchni i spójrzmy prawdzie w oczy po prostu dobrego jedzenia w rozsądnej cenie, w poszukiwaniu obiadu przeczytaliśmy kilka menu knajp typu all inclusive „kupisz polskiego schabowego, włoskie pizzę, francuskie naleśniki, czeskie knedliki a jak dopytasz to może i sushi robione przez Japończyka się znajdzie” w końcu trafiliśmy do miejsca, które również chcieliśmy bardzo polecić, tj. do Karcmy Zapiecek, znajdującej się na samych Krupówkach posiadającej jak się okazało Certyfikat Regionalnej Karczmy Małopolski. Na przystawkę pochłonęliśmy Moskola z sosem borowikowym i startym oscypkiem. Na obiad wybrałam pierogi z bryndzą, które (mówiąc bardzo cicho bo aż strach wypowiedzieć te słowa) mogłyby konkurować z pierogami zarówno babci jak i teściowej, a Konrad jako rasowy miełsatarianin gulasz jagnięcy z kluskami, który był równie pyszny. I wszystko to w rozsądnej cenie. Osobom szukającym regionalnych smaków serdecznie polecamy!
Z knajp na Krupówkach wypada polecić jeszcze sieciówkę Dobra Kasza Nasza, serwującą zapiekane kasze z pieca, która trzyma tak samo poziom na Krupówkach jak i na Krakowskim rynku.
Warto się również uraczyć oferowanym w budkach grillowanym oscypkiem z żurawiną. Mimo, że można go zakupić nawet na Bożonarodzeniowym Jarmarku we Wrocławiu, w otoczeniu gór wydaje się, że smakuje niepowtarzalnie.
Z młodzieżowych „tipów”- ciekawe knajpki (i nie tylko) wraz z recenzjami i zdjęciami można znaleźć na stronie https://pl.tripadvisor.com/. Na portalu są wskazane też inne regionalne knajpki z Zakopanego z wysokimi ocenami, my trafiliśmy akurat do powyższych, które z czystym sumieniem możemy polecić.
TERMY
W okolicach Zakopanego znajduje się kilka basenów termalnych. My wybraliśmy się na Termy Chochołowskie.
W przypadku wyjścia na te termy warto założyć wyjście na cały dzień, z obiadem w strefie basenowej lub też wyjście z rana lub po południu kiedy bilety są nieco tańsze. Na termach nie są sprzedawane bilety na godziny (jedynie 2h w porze porannej). Po godzinie 10:00 możliwy jest zakup jedynie biletu całodniowego (koszt 55zł od osoby dorosłej, w przypadku chęci skorzystania z saun konieczny jest zakup droższego biletu).
Basenów jest dużo, większość z wodą o temperaturze 36°C, zjeżdżalnie, strefa basenowa – zarówno rekreacyjna jak i lecznicza, baseny zewnętrzne, leżaki, bary i restauracje. Atrakcji jest bardzo dużo i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie jednak z uwagi na cenę biletu polecamy rozważenie wyjścia całodniowego.
SŁOWACKIE ATRAKCJE
Nasz wyjazd w Tatry głównie obejmował zwiedzanie Słowackich zamków i innych miejsc czy atrakcji, opisanych poniżej.
- ZAMEK ORAVSKY HRAD
Położony na wzgórzu zamek oddalony jest o około 65- 85 km (w zależności od wybranej trasy samochodowej) od Zakopanego. Dojazd do zamku zajmuje z Zakopanego między 1 a 1,5 godziny. Najistotniejsze turystyczne informacje:
– wejście na zamek jest możliwe jedynie z przewodnikiem o konkretnych godzinach,
– po zakupie biletu należy wejść dość wysoko, drogą prowadzącą do zamku pod samą bramę, brama jest zamknięta a o odpowiedniej godzinie z głośnika rozlega się informacja z prośbą o zebranie się pod bramą i wyciągnięcie biletów,
– na zamku można zwiedzać trasę dłuższą, krótszą lub obie na raz (tak mówi cennik, aczkolwiek nie wiemy jak technicznie wygląda zwiedzanie jedynie trasy krótszej, w przypadku obu tras, przewodnik prowadzi najpierw po trasie dłuższej, ponownie sprawdza bilety i osoby posiadające bilet na obie trasy zostają na trasie krótszej),
– zdecydowaliśmy się na wariant tras dłuższej (A) i krótszej (B) co trwało razem około 2,5h. Na przyszłość wybrałabym jedynie trasę A, trasa B była króciutka i dla mnie zdecydowanie mniej ciekawa.
– każda z tras wiedzie po zarówno zewnętrznej jak i wewnętrznej części zamku, we wnętrzach znajdują się eksponaty, które są opisane ale również omawiane przez przewodnika, co jest bardzo pomocne (przynajmniej dla mnie jako że jestem zbyt leniwa, żeby obejrzeć i jeszcze przeczytać co na ten temat piszą a tak w trakcie oglądania ktoś o eksponacie mi opowiada- jakaż to oszczędność czasu! 😉 ),
– można wykupić dodatkowo możliwość fotografowania dzięki czemu otrzymuje się stylową, żółtą nalepkę z aparatem- jak się dowiedzieliśmy już po zakupie bo przy kasie takiej informacji nie znaleźliśmy, upoważnia ona do robienia zdjęć we wnętrzach zamku, na zewnętrznych obszarach (które są zdecydowanie najciekawsze) robienie zdjęć jest darmowe. Najbardziej „fotogeniczne” we wnętrzach okazały się okna, z których widać było góry. Na przyszłość nie dokupywałabym tej możliwości.
– istniała dodatkowo możliwość pobrania aplikacji z głosem polskiego przewodnika na telefon, my jednak z kilku powodów odpuściliśmy tę opcję jednakże zrozumieliśmy zdecydowaną większość opowieści słowackiej pani przewodnik.
– w trakcie naszego zwiedzania trwał remont dziedzińca co nieco szpeciło widoki,
– parking pod zamkiem był płatny i kosztował nas 3 euro.
O historii zamku można poczytać na stronach internetowych, nie będziemy jej tutaj przytaczać.
Z ciekawostek – na zamku tym kręcone były liczne filmy, którym poświęcona jest oddzielna multimedialna sala we wnętrzach zamku, być może oglądaliście niektóre z nich nie wiedząc nawet że były one kręcone właśnie w tym miejscu.
- ZAMEK SPISKI
Położony na Słowacji, 100-135 km od Zakopanego (w zależności od wybranej trasy, max 2,5 godziny drogi), malowniczy zamek.
Droga na Zamek Oravsky Hrad prowadziła przez bezpłatne Słowackie drogi. Należy jednak pamiętać, że część dróg na Słowacji jest płatna i należy w tym celu zakupić winietę. Najkrótsza winieta jaką można zakupić jest ważna 10 dni i kosztuje 10 euro. Winietę można zakupić przez internetowy system sprzedaży, który również jest dostępny w języku polskim, na stronie: https://eznamka.sk/pl. Wystarczy jedynie internetowy zakup z podaniem numeru rejestracyjnego, bez konieczności naklejania jakichkolwiek nalepek. Aby dojechać na Zamek Spiski wybraną przez nas trasą konieczny był właśnie zakup winiety, co dzięki rozwojowi technologii trwało całe 5 minut.
Kilka istotnych informacji turystycznych:
– wejście na Zamek Spiski również jest płatne, jednakże pod zamkiem w tym przypadku znajduje się bezpłatny parking,
– wejście na zamek może zmęczyć, znajduje się on na wzgórzu, polecamy wziąć dodatkowo butelkę wody,
– na zamek wchodzi się samodzielnie, bez przewodnika jednakże można „wypożyczyć” głośniczek z polskim przewodnikiem, kaucja wynosi 10euro i jest zwracana jeżeli do 1,5h zwróci się głośnik (jest to zdecydowanie wystarczający czas na zwiedzenie zamku),
– polecamy wypożyczyć głośnik i wysłuchać po wciśnięciu czerwonego przycisku legend i historii, moim zdaniem były one zdecydowanie ciekawsze od pozostałych informacji na temat zamku,
– do głośnika można podłączyć własne słuchawki – rozwiązanie fajne jeżeli w okolicy zwiedzanych elementów zamku krążą wycieczki szkolne, my słuchawek nie mieliśmy i kilkakrotnie żeby coś usłyszeć musieliśmy się nieco oddalić od miejsca, o którym była mowa i schować przed hałasem,
– w przypadku niewypożyczenia głośniczka nie ma informacji na murach, które można byłoby przeczytać – zamek sam w sobie jest piękny, jest to jeden z najładniejszych zamków na jakich kiedykolwiek byłam jednakże bez informacji przewodnika jego zwiedzanie może być nieco nudne.
Z historią zamku również można zapoznać się na stronach internetowych. Mimo, że zamek jest oddalony od Zakopanego o 2-2,5h jazdy samochodem jest on wart podróży.
Przy okazji zwiedzania zamku warto również przejść się na półgodzinny spacer po zabytkowym miasteczku Levoca.
- SPACER KORONAMI DRZEW
Ciekawą propozycją aby popodziwiać widoki i może też poczuć nieco adrenaliny jest przechadzka ścieżką wśród koron drzew. Znajduje się ona w miejscowości Ždiar – około 40 km od Zakopanego (do godziny jazdy samochodem).
Z istotnych informacji:
– droga z parkingu na ścieżkę zajmuje 30 minut do godziny i wiedzie pod górę (nie należy startować jakby to było za rogiem bo właśnie przez to na drugi dzień miałam zakwasy),
– parking jest płatny 3 euro,
– bilet na ścieżkę kupuje się po wejściu na górę, przed samą ścieżką; można płacić kartą,
– sam bilet jest dość drogi, dla osoby dorosłej kosztuje 9 euro.
Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej: http://chodnikkorunamistromov.sk/pl/
Widoki w tym miejscu są piękne, można je podziwiać również na załączonych poniżej zdjęciach, spacer po siatce na wysokości ponad 30 metrów nad ziemią dostarcza dużo wrażeń, dodatkowo na trasie znajdują się atrakcje dla dzieci w postaci ścieżki dydaktycznej (również w języku polskim) oraz mini elementów parku linowego (ze dwa przejścia po nieco ruchomych elementach typu kładka). Miejsce piękne i warte obejrzenia, jednakże moim zdaniem cena biletu jest zdecydowanie zawyżona.
SŁOWEM PODSUMOWANIA
Wymienione przez nas atrakcje są to jedynie przykłady. Po polskiej stronie znajdują się równie ciekawe atrakcje, m.in. różne zabytki Zakopanego czy okolic, o których można poczytać w przewodnikach, możliwość spływu na tratwach Dunajcem, wjechać na Gubałówkę itp. Są to jedne z najczęściej wybieranych atrakcji, w których już braliśmy udział przez co szukaliśmy rozwiązań alternatywnych. Będąc w okolicach Zakopanego warto się chociaż przejść w okolice gór, nawet jeżeli miałby to być jedynie spacer np. na Polanę Chochołowską (spacer praktycznie po płaskim, odbyliśmy taki i my) aby pooddychać świeżym powietrzem i pooglądać przyrodę z bliska. Na Słowacji można dodatkowo zwiedzić zamek Stara Lubovna, oddalony podobnie jak Zamek Spiski. Nam nie udało się tam dotrzeć z powodu ograniczeń czasowych.
A MOŻE JEDNAK GÓRY?
Aby zaspokoić apetyty na górskie wycieczki części czytelników poniżej udostępniamy kilka propozycji krótszych tras trekkingowych po Tatrach w gratisie od Kierownika Drużyny:
Na szlaki w Tatrach my osobiście wolimy wychodzić w godzinach bardzo porannych (5-6 rano). Pozwala to uniknąć tłumów i cieszyć się otaczającą przyrodą w ciszy i spokoju.
Pozostaje jedynie życzyć miłego wypoczynku!
Ania