AZJA ŚRODKOWA,  AZJA ŚRODKOWA 2024,  OKOŁOROWEROWO,  PAMIR,  PORADY,  REGIONY,  SPORT I PODRÓŻE,  TADŻYKISTAN,  TOP,  UZBEKISTAN,  WARTO ZOBACZYĆ,  WYPRAWY

Azja Środkowa – refleksje powyprawowe.

Jak zawsze po większej wyprawie, szczególnie po kilku miesiącach od powrotu do domu nachodzą nas refleksje, przemyślenia na temat wyjazdu.

Zastanawiamy się nad błędami, które popełniliśmy, wspominamy miłe chwile, czasami otrzymujemy wiadomości od ludzi, których poznaliśmy i w większym czy mniejszym stopniu zaprzyjaźniliśmy się z nimi.

Pojawiają się pytania od znajomych, którzy chcieliby podążyć naszym śladem o kwestie praktyczne wyjazdu. Kilka z tych tematów postaramy się omówić poniżej.

Co się udało?

Wyjazd w Pamir był planowany od roku 2020. Niestety wówczas na drodze do jego realizacji stanęła pandemia. Kiedy po kilku latach zaczęły do nas docierać informacje, iż władze tadżyckie zaczęły z powrotem, bez większych trudności przyjmować turystów byliśmy mocno podekscytowani.

Niestety w tym samym czasie doszło do wyjścia wojsk amerykańskich z Afganistanu i wstrzymano na bliżej nieokreślony czas wydawanie specjalnych zezwoleń na wjazd do Górnego Badachszanu, okręgu autonomicznego graniczącego z Afganistanem.

Powodem tego stanu rzeczy było zagrożenie przenikania przez granicę zbrojnych bojówek talibskich. Czy do takich akcji ze strony tych bojówek doszło nie wiem, jednak w roku 2023 r. zaczęliśmy otrzymywać informacje, że sytuacja z turystyczną eksploracją Pamiru już się unormowała i możemy w końcu jechać.

Dlatego też wielkim sukcesem tej wyprawy było to, że w ogóle się ona odbyła.

Udało nam się także, po wcześniejszym pobycie w Maroko, odwiedzić kolejny kontynent, tym razem Azję, prawdopodobnie nie po raz ostatni.

Pomimo wielu niesprzyjających okoliczności, o których pisaliśmy wcześniej udało nam się fizycznie ruszyć rowerami na Trakt Pamirski, chociaż w pewnym momencie nie było to tak oczywiste.

Poznaliśmy mnóstwo wspaniałych ludzi, wspierających nas w trakcie całego naszego pobytu.

Co się nie udało?

W zasadzie można powiedzieć, że jedynym mankamentem wyprawy był brak wjazdu w komplecie w Pamir właściwy i na najwyższe jego przełęcze oraz w Dolinę Bartang. Pisaliśmy już o tym wcześniej. Na szczęście Wojciech uratował honor wyprawy i zaliczył pełny, planowany objazd Pamiru.

Co nas zaskoczyło?

Zdecydowanie warunki terenowe w samym Pamirze. Zarówno przed wyjazdem z Polski jak i będąc w Duszanbe otrzymywaliśmy sygnały, iż przejazd Traktem Pamirskim jest bardzo trudny, jednak nie do końca dowierzaliśmy tym opiniom. Wychodziliśmy trochę z założenia, że przecież tego chcieliśmy i jesteśmy w pełni na te trudności przygotowani. Jednak połączenie potwornego upału, fatalnej jakości drogi, zapylenia spowodowanego mijającymi nas ciężarówkami, waga samego bagażu stworzyły mieszankę piorunującą, którą przetrzymał tylko Wojciech. 

Czy można jednak było w komplecie przejechać całą trasę? Z pewnością tak, jednak pod warunkiem powrotu do Europy z Duszanbe, a nie z Samarkandy. Obawialiśmy się, że w naszym słabszym tempie i rozciągnięciu czasu przejazdu o kolejne, nieplanowane dni możemy nie zdążyć na samolot.

Dlatego też postanowiliśmy maksymalnie odciążyć Wojtka, zabrać od niego zbędne bagaże, wrócić do Duszanbe i chociaż jednego z nas przybliżyć do sukcesu jakim miało być zdobycie przełęczy Ak – Bajtał co w efekcie końcowym się udało.

Ktoś może powiedzieć, że dwóch “cienkich Bolków” porwało się z motyką na słońce. Może i tak. Rzeczywistość zweryfikowała nasze możliwości. Widać tak miało być.

Zaskoczyła nas także bieda panująca w górskich wioskach. Zabiedzone, słabo odziane, bose dzieci wałęsające się przy drodze proszące o czekoladę niestety zdarzały się może nie bardzo często, ale jednak. Trochę nas to dołowało, szczególnie kiedy zestawiliśmy tę biedę z przepychem rządowych i prezydenckich pałaców wybudowanych w Duszanbe.

Ale oprócz narzekań były też zaskoczenia pozytywne.

Największą chyba wartością dodaną tego wyjazdu byli ludzie. Serdeczni, spontaniczni bardzo zaangażowani w pomoc jak chociażby Anvar i Samad w trakcie pobytu w Duszanbe czy Sino i Farid w Panjakencie. 

Również w trakcie przejazdu rowerami spotykaliśmy się z wielką serdecznością ludzi, którzy dzielili się z nami tym co posiadali akurat w samochodzie. Ten dał jabłko, ten spytał czy nie potrzebujemy chleba, wody.

Na plus trzeba też odnotować infrastrukturę handlową. W zasadzie przemierzając Pamir oraz Góry Fan, w każdej napotkanej wiosce mogliśmy zajechać do większego czy mniejszego sklepiku, kupić coś do picia, jedzenia, porozmawiać ze sprzedawcą.

Jak bym miał jeszcze raz planować to …

Z pewnością skupiłbym się na samym Pamirze i rozpoczął wyprawę w Rushon, a nie w Darband co pozwoliłoby uniknąć jazdy rowerem przez najbardziej rozwaloną drogę całej trasy.

Zdecydowanie należałoby się skoncentrować tylko na Pamirze bez części krajoznawczej obejmującej Uzbekistan w wyniku czego nawet mimo zdecydowanie słabszego tempa, może z dniami odpoczynku, dalibyśmy radę sprawnie objechać całą trasę.

Nie wiem czy pomocne byłoby zabranie zamiast rowerów crossowych czy graveli rowerów MTB. Na pewno byłoby trochę łatwiej, szczególnie w tym trudnym terenie i na podjazdach.

Do rozważenia pozostaje kwestia noclegów i wożenia ze sobą całego sprzętu biwakowego. Jak pokazało życie tylko kilka razy w ciągu miesiąca rozbiliśmy namioty, a na upartego można by nie robić i tego.

Porady praktyczne.

Podróż do i z …

Jeszcze nie tak dawno naturalną, najtańszą i najlepszą opcją podróży do krajów Azji Centralnej był lot z różnych miejsc w Polsce, głównie z Warszawy przez Moskwę. Niestety od roku 2022 ten kanał przerzutu został zamknięty i nie wiadomo kiedy na nowo się pojawi, czy w ogóle.

W zasadzie najlepsze opcje transferu w omawiany rejon stanowią loty liniami Turkish Airlines zarówno z Warszawy jak i Pragi z tranzytem w Stambule lub bezpośrednie loty liniami PLL Lot z Warszawy do Taszkentu. Linie Turkish Airlines oferują przelot w zasadzie do wszystkich interesujących nas miast w obszarze Pamiru czy Tien Szan, takich jak: Duszanbe, Samarkanda, Taszkent, Osz, Biszkek.

My wybraliśmy trasę Praga – Stambuł – Duszanbe i Samarkanda – Stambuł – Praga liniami Turkish Airlines. Koszt przelotu w obie strony obejmujący lot + bagaż rejestrowy + rower wyniósł ok. 4500 zł.

Trasa.

Cała nasza trasa była podzielona na kilka etapów, nie licząc odcinków na których przemieszczaliśmy się wynajętymi samochodami/marszrutkami.

Jej dokładny przebieg obrazują zamieszczone poniżej mapy.

Pierwsza część trasy z Darband do Kalaikhum.

Mapa głównej części trasy przejechanej głównie przez Wojtka z Vanj przez Chorog, przeł Ak – Bajtał i Dolinę Bartang.

Mapa przejazdu z Duszanbe do Samarkandy z wizytą w Dolinie Siedmiu Jezior.

Trasa wycieczki z Samarkandy do Jaskini Hazrati Dovud.

Gdybyśmy mieli coś poradzić to w sytuacji przejazdu tylko przez Pamir, z rozpoczęciem i zakończeniem wizyty w Tadżykistanie, a konkretnie w Duszanbe, najlepszym rozwiązaniem byłaby trasa przedstawiona na mapie poniżej.

Wyposażenie.

Zdecydowanie zalecamy przemyślenie zabierania każdego przysłowiowego grama bagażu, który w pamirskich warunkach waży dwukrotnie. Nie należy przesadzać z nadmierną ilością ubrań, a także można zastanowić się nad sprzętem biwakowym, o czym już pisaliśmy.

Jeśli jednak chcielibyście spać pod namiotem, szczególnie powyżej 4 000 m n.p.m. to zdecydowanie oprócz namiotu zalecamy śpiwory z dużym komfortem termicznym oraz solidne, dobrze izolujące maty/materace.

Jeśli chodzi o rowery to nasze wyposażenie było różne. My jechaliśmy na jednym rowerze crossowym i dwóch gravelach. Wydaje się, że lepszym rozwiązaniem byłby rower MTB jednak problemem mógłby się okazać montaż bagażników pod sakwy, chociaż nie jest to niemożliwe. Konieczne jest zabranie zestawu kluczy i akcesoriów rowerowych potrzebnych do mniejszych czy większych napraw, gdyż instytucja serwisów rowerowych w omawianym regionie nie istnieje.

Przy wyjeździe w Pamir należy również zadbać o medykamenty uzupełniające florę bakteryjną oraz niwelujące skutki choroby wysokościowej.

Pieniądze/waluta.

Przebywając w Tadżykistanie funkcjonującą walutą jest Somoni, a w Uzbekistanie Sum. Kurs tych walut w stosunku do złotego kształtuje się mniej więcej na poziomie 100 Somoni – 30 zł, 100 000 Sum – 30 zł. Przebywając w Uzbekistanie, szczególnie na początku ma się pewien kłopot z ogarnięciem tych tysięcy, ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić.

Zarówno w jednym jak i drugim kraju, przy zamawianiu różnych usług chętnie przyjmowane są dolary amerykańskie. I tutaj bardzo ważna wiadomość. W Tadżykistanie nie chcą przyjmować starych banknotów 100 – dolarowych. Nawet niektóre banki ich nie skupują. Kantory kupują te banknoty, ale po niższym kursie.

Należy także mieć na uwadze, że w Tadżykistanie w zasadzie brak jest możliwości płacenia kartą, a ponadto prawie we wszystkich bankomatach, np. w Duszanbe honorowane są tylko karty Visa. Karty MasterCard/Maestro były przyjmowane w Duszanbe tylko w jednym bankomacie.

Trochę lepsza sytuacja jest w Uzbekistanie gdzie bez problemu każdą kartą wybierzemy pieniądze z bankomatu, a i czasami można regulować nią zakupy, chociaż sporadycznie.

Jeśli chodzi o siłę nabywczą tych walut to mniej więcej jest ona podobna. W efekcie za ok. 30 Somoni (30 000 Sum) – 50 Somoni (50 000 Sum) możemy zjeść obiad czy przenocować w niezbyt wymagających warunkach. Zdecydowanie taniej niż w Polsce jest na bazarach, przy zakupie dóbr nieprzetworzonych takich jak warzywa, owoce, a także wszelkiej maści orzechy czy bakalie.

Obostrzenia i zezwolenia.

W jednym z pierwszych artykułów pisaliśmy już o tej kwestii. Szczególnie udając się do Tadżykistanu należy mieć na uwadze, iż jest to państwo dość mocno policyjne. Do fizycznej obecności mundurowych można się oczywiście dość szybko przyzwyczaić jednak nie to jest problemem.

Jeżeli udajemy się w Pamir to obowiązkowo musimy pamiętać o uzyskaniu zezwolenia na wjazd w rejon autonomiczny Górny Badachszan, a oprócz tego musimy także zarejestrować sam pobyt w Tadżykistanie (niezbędne formularze dostaniemy w hostelu, w którym nocujemy). Potwierdzeniem tych czynności są dwie małe karteczki, które można uzyskać, po uiszczeniu stosownej opłaty, w biurze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Oba dokumenty są możliwe do załatwienia w jeden dzień. Załatwiamy je w tym samym czasie, w tym samym okienku.

Dlaczego jest to tak ważne. Przejeżdżając przez Pamir będziemy dość często kontrolowani na posterunkach policji/straży granicznej i oprócz paszportu sprawdzana będzie jedna z karteczek. Druga karteczka wymagana będzie na granicy w trakcie opuszczania Tadżykistanu.

Bez nich możemy mieć dość poważne problemy.

Jedzenie i problemy gastryczne.

Jedzenie w tym rejonie świata nie jest zbyt wyszukane. Dominuje kuchnia pasterska obfita w dania z grilla oraz sztandarowe danie całej Azji Środkowej czyli Plow sporządzany na kilka sposobów w zależności od regionu. Do tego dochodzi kilka zup, pierożki samsa, czy też lagman – danie makaronowe typu spaghetti. O wszystkich tych frykasach pisaliśmy już wcześniej.

Niestety w Azji Środkowej mamy do czynienia z zupełnie inną florą bakteryjną. Dlatego też zażywanie probiotyków w dużych ilościach jest wręcz wskazane, a i tak nie gwarantuje braku problemów gastrycznych.

Mimo zjedzenia tony tych suplementów cały nasz pobyt charakteryzował się niestandardowymi zachowaniami układu pokarmowego. Nie wiem co by było gdybyśmy nic nie brali w tym zakresie.

O wielu rzeczach praktycznych możecie się dowiedzieć z lektury wszystkich artykułów traktujących o naszej wyprawie, których podlinkowany spis zamieszczamy poniżej.

Spis wszystkich artykułów:

Tadżykistan – godzina “0”.

Duszanbe po raz pierwszy.

Przez Góry Darwaskie – z Darband do Kalaikhum.

Dolina Panj. Wzdłuż granicy z Afganistanem.

Przez przełęcze Pamiru. Rowerem z Doliny Panj do Doliny Bartang.

Pożegnanie z Pamirem. Z ponowną wizytą w Duszanbe.

Kierunek Samarkanda.

Na Jedwabnym Szlaku. Samarkanda, Hazrati Dovud, Buchara.

Podsumowanie.

Zdecydowanie musimy powiedzieć, że w żadnej mierze nie żałujemy wyjazdu na tę wyprawę, mimo częściowego nie osiągnięcia jej celu sportowego. Kuriozalnie może potrzebne było nam pewne “pokazanie miejsca w szyku” i uświadomienie własnych niedoskonałości, mierzenia w przyszłości sił na zamiary.

Z drugiej strony zobaczyliśmy kolejny kontynent, poznaliśmy wspaniałych ludzi, ich kulturę, tradycje. Odwiedziliśmy kilka fenomenalnych miejsc od gór Pamiru poczynając, a na perłach Jedwabnego Szlaku – Samarkandzie i Bucharze- kończąc.

Czy tam jeszcze wrócimy?

Zapewne tak. Jednak chyba już bez rowerów, raczej trampingowo, bez napinki. Może odwiedzimy starych znajomych, może zwiedzimy inne miejsca. Czas pokaże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *