-
I znowu góry. W drodze nad Jezioro Szkoderskie – XIII Dzień wyprawy.
Opuściliśmy wybrzeże adriatyckie. Po krótkim pożegnaniu z Andrzejem, który nie do końca jeszcze wiedział czy zostanie dłużej na Buljaricy, czy też ruszy w kierunku Serbii i dalej Węgier w ślad za nami, dojeżdżamy lokalną dróżką do głównej drogi na Bar. I co? Oczywiście zaczynamy od podjazdu. Tak na marginesie Andrzej ma wprawę w długich pobytach w tym miejscu, gdyż kilka lat temu spędził tu 6 tygodni w oczekiwaniu na część do zepsutego samochodu, co zaskutkowało z nudów pracą na budowie u jakiegoś spontanicznie poznanego gościa, który stawiał obok campingu pensjonat. Nie wiem, czy to rześkie poranne powietrze, czy też dzień przerwy spędzony na leniuchowaniu, ale bardzo dobrze mi się jechało,…
-
Wspinaczka w Parku Narodowym Lovćen – Dzień XI i XII wyprawy.
Pobudka o 5:00. Dzisiaj jeden z najtrudniejszych i najdłuższych dni jazdy, a mianowicie wspinacza w masywie Jezerski (1 657 m n.p.m.) w Parku Narodowym Lovćen dlatego komfort leniuchowania porannego musimy odłożyć na kolejny dzień. W planie jest podjazd od poziomu morza, czyli 0 m n.p.m. na około 1430 m n.p.m. Spakowani byliśmy już w dniu wczorajszym, więc po zjedzeniu szybkiego śniadania na rowerach byliśmy już przed 6:00. Na trasę wybieramy się we dwóch z Wojtkiem. Mariusz niestety ma misję znalezienia serwisu rowerowego, naprawę koła i dojazd najkrótszym wariantem trasy do Buljaricy. Ostatecznie niepowodzeniem kończy się naprawa koła w Kotorze i dopiero “fachowcy” z Budvy wymieniają szprychę na nową i centrują…
-
Wzdłuż Boki Kotorskiej – Dzień X wyprawy.
To miał być przyjemny, krótki przejazd – jakieś 85 km, bez większych podjazdów i trudności terenowych, na spokojnie. I tak się zaczął. No może nie do końca, gdyż z naszego pensjonatu trzeba było od razu zacząć krótki podjazd, który w pewnym miejscu miał nawet 12% nachylenia. Mimo to jakoś się wdrapaliśmy na górę i z coraz większą prędkością zaczęliśmy zjeżdżać w kierunku Zatoki Kotorskiej. Co róż nad naszymi głowami startowały lub lądowały samoloty, gdyż droga prowadziła obok portu lotniczego Dubrownik. Jak to bywało przez większość dni jazdy dzień bez pecha to dzień stracony. Nie zdziwiło więc mnie zdarzenie na ok. 15-tym kilometrze jazdy, kiedy to Wojtek po raz kolejny złapał…
- BAŁKANY, BAŁKANY 2022, BOŚNIA I HERCEGOWINA, CHORWACJA, OKOŁOROWEROWO, REGIONY, SPORT I PODRÓŻE, WYPRAWY
Kierunek Adriatyk – Dzień IX wyprawy.
Śpiew ptaków wyrwał mnie ze snu ok. 6:30. Zacząłem się krzątać. Toaleta, powolne zwijanie majdanu, pakowanie, przygotowywanie śniadania. Koledzy pomału również zaczęli wykazywać ruch w namiotach. Ani się obejrzałem jak siedziałem na kawce w restauracji naszego hotelu, spakowany i gotowy do drogi. Za chwilę siedzieliśmy już we trzech, a poranna, sielska atmosfera nie zachęcała do opuszczenia tego przytulnego miejsca. Jednak cóż było robić. Kawa wypita, pożegnanie z obsługą hotelu uczynione, pora więc ruszać. Jeszcze tylko mała dygresja na temat hotelu. Hotel “Stanica” w Ravno jest obiektem 4-ro gwiazdkowym, przynajmniej tyle gwiazdek jest umieszczone nad wejściem. Jest też dosyć drogi. Jednak przy wejściu widnieje tabliczka “obiekt przyjazny rowerzystom”. Rozbicie namiotu na…
-
Ćiro. A cóż to takiego? – Dzień VIII wyprawy.
Mostar budzi nas przepięknym, słonecznym, ale wietrznym porankiem. Jak przed laty Pani Fiketa pyta czy zrobić kawę, czy na śniadanie może być omlet? Kilka chwil i delektujemy się przepysznym ciemnym płynem parzonym na turecką modę w miedzianym kaganku. Omlet i dodatki smakują również przednio. Niestety po śniadaniu czas opuścić gościnne progi Hostelu Bojo. Końcowe dopakowania, wspólna fotografia z gospodarzami, naszym współlokatorem Peterem i ruszamy na trasę. Ciekawi nas kierunek wiatru, gdyż wieje dość mocno i przy tym upale jaki panuje tutaj w ciągu dnia wiatr od czoła byłby prawdziwym utrapieniem. Na szczęście po wykręceniu ze starówki i obraniu właściwego kierunku jazdy wieje w plecy. Fantastycznie. Czujemy się jakbyśmy jechali na…
-
Mostar na horyzoncie – Dzień VII wyprawy.
Ten dzień miał być pewną nagrodą za trudy ciężkich dni jazdy, głównie po górach Durmitoru, niejednokrotnie w rzęsistym deszczu, czasami w upiornym upale. Roztaczała się przed nami perspektywa 50 km pedałowania po płaskim terenie, 10 km podjazdu i 36 km zjazdu. Dzień zaczęliśmy od śniadania, na które składał się klasycznie burek z jogurtem, spożywanego trochę nieświadomie pod pomnikiem serbskich ofiar wojny na Bałkanach z lat 90-tych minionego wieku. Po prostu przy pomniku była jedyna zacieniona ławka w okolicy. Oprócz samego pomnika tuż obok znajdowała się rzeźbiona, otwarta księga ze złotymi myślami “rzeźnika z Srebrenicy” – generała Ratko Mladicia. Widać miejscowi Serbowie inaczej oceniają jego “dokonania” niż cały cywilizowany świat. Dla…
-
Deszczowy Durmitor – Dzień III i IV wyprawy.
To nie tak miało być. Miało być ciepło, bez deszczu, w końcu to Bałkany, Czarnogóra. I tak się zapowiadało tego dnia. Poranek w Pljevli napawał optymizmem. Piękne słońce, poranne mgły się rozchodzą, nie za wysoka temperatura, jednym słowem idealna pogoda do jazdy. Jeszcze tylko poranna wizyta w warsztacie w celu dopompowania kół, które wczoraj złapały kapcia, burek z jogurtem na śniadanie i ruszamy. Może jeszcze kilka słów na temat burka. Nie. Nie jedliśmy psa na śniadanie. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, iż burek to rodzaj nadziewanego placka wykonanego z ciasta filo bądź yufka, czasami z ciasta francuskiego, bardzo popularny na całych Bałkanach i nie tylko. Nazwa pochodzi od tureckiego czasownika bur-, oznaczającego:…
-
Przez granice w stronę Czarnogóry – Dzień II wyprawy.
Po dość kiepsko przespanej nocy, przynajmniej jeśli chodzi o mnie zaczęliśmy się krzątać po naszym pustym campingu gdzieś około 6:00. Ktoś pierwszy otworzył zamek namiotu, coś spadło ze stołu na betonową podłogę, ktoś ruszył w kierunku łazienki po zroszonej nocą trawie. Nie spieszyliśmy się zbytnio, gdyż nasze namioty mimo braku deszczu były mokre i trzeba je było trochę wysuszyć. Pomału przygotowywaliśmy śniadanie, pakowaliśmy sakwy i szykowaliśmy się do drogi. Trochę się obawialiśmy czy ktoś nas mimo wszystko nie przyskrzyni na campingu za nielegalne wejście. Po tych wszystkich ceremoniach wstępnych na trasę udało nam się wyjechać ok. 9:00, a pierwsze ruchy korbą zaprowadziły nas w stronę miniętej w dniu poprzednim stacji…
- BAŁKANY, BAŁKANY 2022, BOŚNIA I HERCEGOWINA, OKOŁOROWEROWO, REGIONY, SERBIA, SPORT I PODRÓŻE, WYPRAWY
Kierunek Bośnia – Dzień I wyprawy
W zasadzie na Bałkanach jesteśmy już czwarty dzień, więc tytuł może być mylący. Jednak to dzisiaj ruszamy na właściwą trasę, a wszystko co było do tej pory było tylko wstępem do właściwej wyprawy. Przed nami wprawdzie niezbyt długi odcinek jazdy poprzedzony kolejowym transferem z Belgradu do Użic, jednak nie wiemy jak nas przywitają góry i serbski upał. Po nocce spędzonej na barce ruch w pokoju zaczyna się ok. 5-tej rano. Niestety przed 6:00 musimy wyruszyć na dworzec kolejowy w Belgradzie. Szybkie pakowanie sakw, pożegnanie z personelem i ruszamy na dworzec kolejowy. Na szczęście do dworca nie jest daleko. Część trasy wiedzie po dość wygodnych ścieżkach rowerowych, które niestety szybko się…
-
Rowerem dookoła Tatr – ponowny objazd.
Po blisko dwóch latach postanowiliśmy ponownie objechać Tatry rowerem. W nieco zmienionym składzie, dlatego dla części osób był to debiut, z wizytą w innych miejscach (np. w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu), jednak z zachowaniem całości trasy sprzed dwóch lat. Co się jeszcze nie zmieniło? Piękno krajobrazu na całej długości trasy. Co było nowością? Ośnieżone szczyty Tatr, gdyż wcześniejszy wyjazd odbył się późnym latem. Dlatego też artykuł ten nie będzie obejmował większych opisów. Całość trasy, wraz z mapką przejazdu, została już dość dokładnie przedstawiona w artykule Tour de Tatra, czyli wokół Tatr rowerem w tę i nazad, do którego przeczytania serdecznie zachęcamy. Tym razem przygotowaliśmy jedną wielką galerię zdjęć oraz przeglądowy…