
Z wizytą na śląskim Wawelu
Dla wielu wytrawnych turystów ten enigmatyczny tytuł wpisu pewnie będzie łatwy do rozszyfrowania. Dla części intrygujący na tyle aby się zaciekawić o co tu chodzi. Kiedy ja, kilka lat temu, pierwszy raz usłyszałem o tym porównaniu z Wawelem piastowskiego zamku w Brzegu postanowiłem go od razu odwiedzić, tym bardziej że znajduje się on o zaledwie 50 km od Wrocławia. Ten pierwszy raz, jak i kilka kolejnych pobytów na brzeskim zamku w pełni usprawiedliwiały przytoczone w tytule porównanie, ale o tym za chwilę.
Na wycieczkę do Brzegu postanowiliśmy wybrać się pewnego niedzielnego poranka dojeżdżając pociągiem z Wrocławia do Lewina Brzeskiego. Po drodze w planie było zweryfikowanie jakości szlaku rowerowego “Szlak Odry” na odcinku od Wronowa do Oławy.


Jako, że pogoda dopisywała 70 kilometrowy odcinek jazdy z Lewina Brzeskiego do Wrocławia udało się przejechać bez żadnych komplikacji. Ukształtowanie terenu sprzyja wycieczkom rowerowym, a że do granicy województwa dolnośląskiego było bezwietrznie kilometry połykaliśmy dość szybko.
Początkowo trasa prowadziła wygodną drogą asfaltową, która od Wronowa zamieniła się w dość dobrze utrzymaną szutrówkę, a następnie gliniastą i przechodzącą w piachy polną drogę, która doprowadziła nas do miejscowości Kopanie. Stąd dojazd do Brzegu po dość dobrej jakości drodze asfaltowej był już tylko formalnością. Jako że wycieczkę rozpoczęliśmy dość wcześnie, bo ok. godz. 6:30, przez cały czas towarzyszyły nam niezakłócane głosy budzącej się po nocy wiosennej przyrody, gdzie świergot ptaków był tak dojmujący jakbyśmy byli w tropikalnej oranżerii.
W tej sielskiej atmosferze dojechaliśmy do Brzegu, miasta interesującego ze względu na swoją historię, zabytki, ze wspomnianym na wstępie zamkiem na czele, ale też miastem będącym swoistym buforem łączącym Dolny Śląsk, zamieszkały przez ludność napływową, ze Śląskiem Opolskim, przesiąkniętym śląską tradycją, z charakterystyczną gwarą oraz zamieszkującą go mniejszością niemiecką.
Zamek w Brzegu
Samego zamku w dniu naszej eskapady nie odwiedziliśmy, ale na bazie wcześniejszych naszych w nim pobytów uważamy go za jeden z ciekawszych popiastowskich zabytków w okolicy Wrocławia (część zdjęć pochodzi również z naszych wcześniejszych pobytów na zamku).




Nie będę tu opisywał historii zamku, można ją znaleźć na wielu stronach internetowych, jak chociażby na stronie http://www.brzeg.com.pl/zamek-piastowski oraz w szeregu publikacji.
Chciałem w tym miejscu jedynie wskazać co mi się w nim podobało. Niechybnie największe wrażenie robi dziedziniec zamkowy z krużgankami, który bardzo przypomina ten wawelski, a także część muzealna zamku z grobowcami Piastów śląskich czy choćby z ciekawą ekspozycją drzew genealogicznych Piastów. Na zamku w przeciwieństwie do Wawelu panuje względna cisza i spokój, nie jest on oblegany przez tłumy odwiedzających, co umożliwia jego spokojne zwiedzanie.






Na dziedzińcu zamkowym znajduje się kawiarnia, w której można napić się pysznej kawy. Należy pamiętać, aby nie być na zamku zbyt wcześnie, gdyż do zwiedzania jest on udostępniony od godz. 10.00, a w poniedziałki jest zamknięty.
Trasa
Po pobycie na zamku swoje kroki skierowaliśmy w kierunku Oławy, do której dojechaliśmy przez wieś Lipki, w której droga pokryta jest brukiem mogącym śmiało konkurować z brukami jakie znajdują się na trasie wyścigu Paryż – Roubaix.
Droga do Lipek jest również bardzo interesująca ze względów historycznych, jest ona bowiem fragmentem budowanej za czasów księcia Jerzego II od roku 1584 drogi mającej połączyć Brzeg z Wrocławiem.



Niestety na wielkich planach księcia się skończyło. Drogę zdołano zbudować jedynie do Lipek, w których się ona urywa i przechodzi w drogę polną i prowadzi początkowo polami, a następnie przez las i w tym stanie doprowadza do wsi Ścinawa Polska. Kres budowie przyniosła prawdopodobnie śmierć księcia Jerzego II, a trudu dokończenia inwestycji nie podjęli się już jego następcy. O historycznym charakterze drogi informuje obelisk wraz z tablicą umieszczony we wsi Brzezina.
Od Ścinawy Polskiej do Wrocławia trasa w zasadzie nie obfitowała w kolejne atrakcje, czy to historyczne, czy krajoznawcze, po prostu trzeba było tę drogę przejechać.
Kończąc ten wpis chcieliśmy się jeszcze zatrzymać na drodze rowerowej “Odra Tour”, a w zasadzie jej fragmencie od Wronowa do Oławy, a w zasadzie odnieść się do jej stanu. Może jest to nasze subiektywne odczucie, ale niestety w wielu miejscach na wspomnianym odcinku nie jest różowo.
Nawierzchnia drogi pozostawia wiele do życzenia. O ile w okresach suchych wspomnianym odcinkiem, mimo wielu kolein czy piachu na fragmentach trasy Wronów – Kopanie czy Lipki – Ścinawa Polska można przejechać, to w okresie bezpośrednio po opadach wspomniane fragmenty są praktycznie nieprzejezdne, szczególnie w odległości ok. 1,5 km licząc od Wronowa, gdzie dojeżdżamy do gospodarstwa hodowlanego.




Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że trasa rowerowa wzdłuż Odry zostanie w ciągu kilku lat ucywilizowana.
Tym światełkiem w tunelu jest plan powstania “Blue Velo – Odrzańskiej Trasy Rowerowej”. Zgodnie z założeniami trasa będzie liczyła niemal 1000 km i będzie przebiegała przez obszar pięciu województw Polski Zachodniej. Będzie ona łączyła się z europejską siecią szlaków rowerowych EuroVelo.
Dolnośląski, 400 – kilometrowy odcinek ma kosztować 70 mln zł. Prace nad odcinkami trasy rozpoczęły się już m.in. w Oławie i we Wrocławiu. Projekt powinien zostać zrealizowany w ciągu 2,5 roku.
Tyle planów i założeń. Jak wyjdzie w praniu zobaczymy.
Nasza trasa:
