-
Epilog, czyli czas wracać do domu.
Artykuł ten kończy cykl kilkunastu wpisów dotyczących naszej bałkańskiej wyprawy rowerowej, których pełny, olinkowany wykaz znajduje się na końcu posta, ale nie jest ostatnim, o czym na finiszu czytania. Poniżej spisu wszystkich artykułów są też linki do wszystkich opublikowanych filmów z wyprawy. Co do spraw bieżących. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Również nasza wyprawa powoli miała się ku końcowi. Po przejechaniu 1310 km i pokonaniu 15 462 m różnicy wzniesień pozostał nam dojazd na stację kolejową w Pożedze i przejazd 16 km ze Sremskiego Karlovci do Grgetek. Meldujemy się więc przed 7:00 na dworcu kolejowym w Pożedze i czekamy na pociąg konsumując śniadanie w postaci ostatniego “burka” wyjazdu, popychanego…
-
Na chińskiej autostradzie – XV dzień wyprawy.
Po raz kolejny zmieniliśmy strefę klimatyczną. Jak poprzednio, ale w odwrotnej kolejności, miejsca drzewek oliwnych i palm zajęły strzeliste sosny, dęby i mniejsza roślinność do złudzenia przypominające sielskie, polskie klimaty. Noc jak przepowiadali gospodarze faktycznie była dość rześka. Nasze rowery wyglądały po niej jakby stały w deszczu i niemal natychmiast po naszej pobudce wylądowały na kawałku łąki oświetlonej promieniami wschodzącego słońca. Codzienne, poranne czynności – toaleta, pakowanie, przygotowanie śniadania zajęły nam nie więcej niż godzinę, po której pozwoliliśmy sobie jeszcze na wypicie fantastycznej porannej kawy w restauracji i na krótką rozmowę z właścicielami. Po kilkudziesięciu minutach żegnamy się jednak i ruszamy na kolejny etap wyprawy, w kierunku Mateseva, do którego…
-
Mostar na horyzoncie – Dzień VII wyprawy.
Ten dzień miał być pewną nagrodą za trudy ciężkich dni jazdy, głównie po górach Durmitoru, niejednokrotnie w rzęsistym deszczu, czasami w upiornym upale. Roztaczała się przed nami perspektywa 50 km pedałowania po płaskim terenie, 10 km podjazdu i 36 km zjazdu. Dzień zaczęliśmy od śniadania, na które składał się klasycznie burek z jogurtem, spożywanego trochę nieświadomie pod pomnikiem serbskich ofiar wojny na Bałkanach z lat 90-tych minionego wieku. Po prostu przy pomniku była jedyna zacieniona ławka w okolicy. Oprócz samego pomnika tuż obok znajdowała się rzeźbiona, otwarta księga ze złotymi myślami “rzeźnika z Srebrenicy” – generała Ratko Mladicia. Widać miejscowi Serbowie inaczej oceniają jego “dokonania” niż cały cywilizowany świat. Dla…
- BAŁKANY, BAŁKANY 2022, BOŚNIA I HERCEGOWINA, CZARNOGÓRA, OKOŁOROWEROWO, REGIONY, SPORT I PODRÓŻE, WYPRAWY
Serpentynami i tunelami Durmitoru – Dzień V wyprawy.
Na tą chwilę czekaliśmy pełni nadziei. Miał to być jeden z najbardziej atrakcyjnych dni jazdy całej wyprawy, chociaż wyzwanie było dosyć spore. Nie zawiedliśmy się. Zarówno pogoda, jak i atrakcje terenowe sprawiły, że na pewno będziemy go długo pamiętać. Zastanawialiśmy się jak nam pójdzie, gdyż mieliśmy do przejechania dwie, najwyżej położone przełęcze wyjazdu zlokalizowane na wysokości 1908 m n.p.m. i 1854 m n.p.m., a startowaliśmy z około 1500 m n.p.m. Z początku obawialiśmy się tej drogi, gdyż prognozy pogodowe znowu się pogarszały. Jednak jak to bywa z prognozami tym razem się nie sprawdziły. Cały czas towarzyszyła nam bezdeszczowa aura i gdyby nie porywisty, zimny wiatr byłoby idealnie. Po dość sprawnym…
-
Deszczowy Durmitor – Dzień III i IV wyprawy.
To nie tak miało być. Miało być ciepło, bez deszczu, w końcu to Bałkany, Czarnogóra. I tak się zapowiadało tego dnia. Poranek w Pljevli napawał optymizmem. Piękne słońce, poranne mgły się rozchodzą, nie za wysoka temperatura, jednym słowem idealna pogoda do jazdy. Jeszcze tylko poranna wizyta w warsztacie w celu dopompowania kół, które wczoraj złapały kapcia, burek z jogurtem na śniadanie i ruszamy. Może jeszcze kilka słów na temat burka. Nie. Nie jedliśmy psa na śniadanie. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, iż burek to rodzaj nadziewanego placka wykonanego z ciasta filo bądź yufka, czasami z ciasta francuskiego, bardzo popularny na całych Bałkanach i nie tylko. Nazwa pochodzi od tureckiego czasownika bur-, oznaczającego:…